1. Graj proste, popularne piosenki i zacznij od najprostszych akordów
Zacznij od kilku prostych akordów i graj na ich podstawie znane piosenki. Na razie nie musisz grać utworów swoich ulubionych zespołów, jeśli są one zbyt trudne technicznie. Najpierw dobrze opanuj jakieś popularne piosenki, które zna każdy. Musisz jak najszybciej przejść od nieuporządkowanego szarpania strun do grania muzyki. Musisz zatem grać coś na tyle prostego by jednocześnie zapanować w dobrym stopniu nad elementami, bez których nie ma muzyki. Są to: melodia, rytm i harmonia. Akompaniując zajmujemy się głównie rytmem (biciem) i harmonią (akordami). A zatem nie będzie muzyki dopóki nie zaczniesz grać równo, co zweryfikuje praca z metronomem. Trzeba też zwrócisz uwagę na dźwięki które wydobywamy grając akordy. Czy wszystkie dźwięki są ze sobą w harmonii? A może chwytając jakiś akord gramy go przez wszystkie struny a powinniśmy jedną lub dwie z nich pominąć i przez to tworzy nam się dysharmonia?
2. Śpiewaj do własnego akompaniamentu
Śpiewanie to nic innego jak uzupełnienie rytmu i harmonii o melodię. Warto zatem śpiewać od samego początku do tego, co gramy, by zacząć rozumieć jak się ma melodia do harmonii i rytmu. Łatwiej wtedy też kontrolować to, w którym miejscu utworu jesteśmy.
3. Ucz się grać z podkładem perkusyjnym
Czasem klik metronomu, mimo iż pomoże trzymać równe tempo, nie będzie wystarczająco pomocny do rozpoznania pulsu utworu. W efekcie będziemy grali dane bicie mechanicznie, koncentrując się na tym żeby wykonać określoną ilość ruchów w górę i w dół i zmieścić się odpowiednio w takcie. To jednak zdecydowanie za mało, gdyż potrzeba jeszcze położyć w konkretnych miejscach akcenty a niektóre uderzenia zagrać znacznie ciszej. Wtedy to, co gramy nie będzie mechanicznym odtworzeniem schematu a zacznie nabierać ludzkiego charakteru. Bardzo pomaga w tym granie do podkładu perkusyjnego, gdzie jest stopa na 1 oraz werbel na 2 i 4 w takcie (w przypadku utworu w metrum 4/4). To takie moje ostatnie odkrycie, że znacznie łatwiej przychodzi moim uczniom nauka bicia gdy gram im podkład perkusyjny na cajonie.
4. Przetrwaj okres bolących opuszków i schodzenia z nich skóry
No cóż, nauka boli. Zwłaszcza nauka gry na gitarze przez pierwsze miesiące. Każdy gitarzysta to przerabiał i każdy, kto aspiruje do bycia gitarzystą musi przez to przejść. Aby zminimalizować efekt i nie doprowadzić swoich opuszków do stanu agonalnego warto wyposażyć się w dobrej jakości instrument już od samego początku. Ja niestety zaczynałem od kultowego klasycznego Defila rodem z PRL wyposażonego w (!) metalowe struny… Dlatego wiem co to znaczy mieć palce w kolorze sino-fioletowym… Warto też pomyśleć nad obniżeniem akcji strun w gitarze, założeniu cieńszych strun. Niektórzy doradzają zaczynanie od gitary klasycznej, w której są struny nylonowe zamiast metalowych ale osobiście grałbym na gitarze akustycznej od samego początku jeśli docelowo nie chciałbym grać muzyki klasycznej tylko rozrywkową.
5. Daj sobie czas na wyćwiczenie palców u lewej ręki i sprawne kostkowanie
Na początku wszystkie ruchy będą się wydawały Tobie strasznie nieporadne. Zwłaszcza gdy obok będzie ktoś, kto już gra parę lat. Łatwo wtedy wpaść w kompleksy i stwierdzić, że gitara to jednak nie dla mnie, nie mam talentu, wszystko wykoślawiam i u mnie to tak dobrze nie brzmi jak u niego. Uwaga: póki co! Raz, korzystając z okazji, że mam uczennicę, która jest leworęczna i przychodzi do mnie z gitarą dla leworęcznych, zrobiłem taki eksperyment: Wziąłem jej gitarę i spróbowałem zagrać najprostsze akordy i najprostsze bicie ale odwrotnie, niż się uczyłem przez całe życie, czyli: bicie lewą ręką, chwyty prawą. Niby teoretycznie wszystko wiedziałem jak to zrobić ale ciało się nie słuchało i uderzałem lewą ręką tak jakbym dopiero stawiał pierwsze kroki. A więc ta lekkość w grze, którą mają doświadczeni gitarzyści wiąże się z pamięcią mięśniową, wyćwiczoną przez setki a może i tysiące godzin grania. Ty jesteś na początku tej drogi, więc się nie zniechęcaj!
6. Ciesz się każdym małym postępem i miej radość z gry
Nie traktuj gry jak przykry obowiązek tylko jako przyjemną (choć na razie bolesną) rozrywkę. Czerp z niej przyjemność. Czasem odłóż żmudne ćwiczenia i pobaw się grając jakieś wymyślone akordy i bicia. Wyobraź sobie, że jesteś właśnie na scenie i grasz koncert przed milionową publicznością. W końcu nie ćwiczysz, żeby zostać na zawsze w czterech ścianach, prawda? Te wyobrażenia to będzie przedsmak tej śmietanki, którą spijają uznani artyści koncertując przed publicznością. Zakosztuj jej a wzmocni się Twoja determinacja i oddali się myśl o rzuceniu gitary w kąt.
7. Rób sobie przerwy na aktywny wypoczynek
Rób sobie co jakiś czas dłuższą, kilkudniową przerwę i poświęć czas na coś zupełnie innego – np. uprawianie sportu, wyjazd w góry. Gdy wrócisz, będziesz mieć nowe siły i zapał do gry. Wszystkie zagrywki, które ćwiczyłeś i które nie wychodziły tak dobrze, po powrocie zdołają się już uleżeć. Twoje palce odpoczną a Twoja głowa będzie wolna od samokrytycznych myśli i frustracji wynikającej z trudu nauki, tego, że “nic nie idzie”. Nagle się okaże, że jest łatwiej i jakby przyjemniej. I o to chodzi, żeby były też momenty zadowolenia i zaskoczenia samego siebie. Wtedy nie tak łatwo jest się zniechęcić, bo przecież oprócz samego trudu jest też od czasu do czasu nagroda za ten trud.
8. Próbuj różnych technik gry by mieć ich bogate spektrum do wykorzystania
Warto od samego początku uczyć się zarówno grać “biciem” jak i palcami. Wówczas możemy zagrać dany utwór na co najmniej dwa sposoby, w co najmniej dwóch różnych stylistykach i bawić się w aranżera. Raz zagrać skoczny utwór biciem a potem zamienić go w łzawą balladę, grając palcami. Uczyć się grać ciekawie i być nie tylko odtwórcą ale twórcą, muzykiem przez duże M.
9. Znajdź swoją publiczność
Występuj, choćby przed znajomymi czy rodziną by znaleźć dodatkową motywację do ciężkiej pracy. Jest duża różnica między graniem dla kogoś a graniem dla samego siebie. Publiczność usensownia to co robimy, gdyż nawet grając covery, jako artyści mamy możliwość dotrzeć do publiki z własnym przekazem.
10. Nagraj siebie
Od czasu do czasu nagraj to, co grasz i masz już wyćwiczone, by móc ocenić siebie z perspektywy słuchacza. Najczęściej efekt jest bardzo pozytywny, zaskakujący i motywujący do dalszej nauki na zasadzie: “To ja tak fajnie gram? Nieźle!”
P.s. Pamiętaj: No pain, no gain.
Na początku jest najtrudniej, dlatego statystyki są nieubłagane. Najwięcej osób rzuca grę na gitarze na samym początku. Jak przez to przejdziesz, będzie coraz lepiej. Nie zabraknie zachłyśnięć swoimi umiejętnościami ale i przygaszeń, w których stwierdzisz że nie umiesz grać. No ale na tym polega rozwój, że wydaje nam się, że już osiągnęliśmy cel a tu się okazuje, że do celu jeszcze długa droga 🙂 W zasadzie nauka gry to proces, wieczna droga, wędrówka która jest celem samym w sobie. Wszyscy idziemy, jedni wolniej, drudzy szybciej ale chyba nikt nie może z nas, gitarzystów stwierdzić, że już doszedł do celu “tak, umiem już wszystko”. I bardzo dobrze, dzięki temu gitara nigdy nie znudzi się tym, co ją pokochali do tego stopnia by przetrwać pierwsze i najtrudniejsze kroki.
Mam nadzieję, że te wskazówki okażą się dla Ciebie przydatne. Życzę Ci wielu postępów w grze na gitarze i bądźmy w kontakcie, gdyż moim zamiarem i pragnieniem jest Ciebie w tym wspierać. Jeśli Ci się spodobał ten artykuł, zostaw komentarz 🙂
spoko